W klasycznej powieści "Solaris", wydanej w 1961 roku, Stanisław Lem opisał planetę, na której jedyną żyjącą istotą jest cytoplazmatyczny ocean. Książka godna polecenia - autor jak zwykle porusza wiele aspektów, zarówno filozoficznych, psychologicznych, jak i biologicznych. I tu okazało się, że wielki ocean, będący żywym organizmem, prawdopodobnie istniał na Ziemi 3 biliony lat temu, przed podziałem na 3 domeny (nadkrólestwa): bakterie, archeony i jądrowce (do których zaliczają się zarówno rośliny, jak i zwierzęta).
Organizm ten został nazwany LUCA - Last Universal Common Ancestor czyli Ostatni Uniwersalny Wspólny Przodek i z niego wywodzi się wszystko co żywe w dzisiejszym świecie:
Jak coś takiego mogło istnieć, coś co łączy nas z roślinami i bakteriami? Idea jest dość prosta - LUCA opierała się na wymianie informacji genetycznej i proteomicznej (czyli białkowej) pomiędzy poszczególnymi komórkami, a wymiana ta zachodziła przez ocean, który służył jako medium. Naukowcy zauważyli podobieństwa pomiędzy białkami różnych organizmów bynajmniej nie w funkcji ani w składzie chemicznym, lecz w strukturze. Na tej podstawie stwierdzono, że około 5-10% białek w organizmach żywych pochodzi od wspólnego przodka.
Wielu badaczy zajmowało się fizjologią i strukturą LUCA - był on w stanie zdobywać energię z wielu różnych źródeł (tak jak rośliny potrafią z energii słonecznej, a komórki z energii zawartej w wiązaniach fosforanowych). Ponadto udało się dowieść, że LUCA nie posiadało DNA, a informacja była przechowywana w RNA - jednoniciowej "wersji". Podstawową wadą tego rozwiązania była mniejsza stabilność, a podstawową zaletą - łatwiejsza wymiana materiału genetycznego pomiędzy poszczególnymi składowymi oceanu.
Więcej informacji z odsyłaczami do poszczególnych badań znajdziecie tutaj.
Oczywiście porównanie do oceanu z "Solaris" przez wielu może być odczytano jako spłycenie, jednak chodziło mi jedynie o ideę formy, jaką może przybrać organizm żywy. Po raz kolejny potwierdziło się, że Stanisław Lem to bardziej wizjoner niż pisarz :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz